niedziela, 7 października 2012

Primabalerina, która chciała zostać carycą

org. The True Memoirs of Little K.
wyd. Nasza Księgarnia, 2012

"Tak, pora powiedzieć to, czego nie mogłam powiedzieć w 1954 roku, kiedy napisałam pierwsze pamiętniki, pełne zmyśleń i kłamstw. Tym razem napiszę je dla mojego syna i będą to moje prawdziwe wspomnienia."

   Mala K., czyli Matylda Maria Krzesińska była jedną z najbardziej znanych primabalerin w Rosji. Przed nią jej ojciec tańczył dla carów, a ona sama tańczyła dla cara Aleksandra III i jego syna Mikołaja, zwanego także Nikim. To właśnie jemu wpadła w oko i między nimi narodziło się uczucie.

   Adrienne Sharp sięgnęła po wszelkie możliwe publikacje dotyczące Matyldy Krzesińskiej i rodów Romanowów, aby stworzyć beletrystyczną wersję biografii Mali K. Chociaż na początku czytając tę książkę ma się wrażenie, że główna bohaterka, która równocześnie jest narratorką historii swojego życia, ma obsesję na punkcje carskiej rodziny i tego aby do niej wejść.

   Matylda zaczyna opowiadać swoją historię w wieku prawie stu lat, gdy przebywa w Paryżu na emigracji. Swoje wspomnienia rozpoczęła od tego jak poznała się z młodym carewiczem i co te spotkanie za sobą pociągnęło.

   Główna bohaterka jest zarazem osobą, którą uwielbiałam i nienawidziłam za jednocześnie. Uwielbiałam ją za to, że nie jest jedną z tych bohaterek w książka, które są nieśmiałe, nieświadome swojej wartości i tego, że mogą się komuś podobać. Matylda doskonale wie, że jest świetną tancerką, jest ulubienicą cara, ma pewność siebie i brnie naprzód. Niestety te cechy są zarówno jej atutami jak i wadami. Ona uwielbia błyszczeć, najlepiej czuje się, kiedy znakomitości na nią patrzą, czyli na nasze czasy mówiąc ma "parcie na szkło". No i to dążenie jej do tego, aby zostać carycą jest po prostu męczące. Aby zdobyć cara tylko dla siebie była nawet w stanie zajść z nim w ciążę. Rzeczy, które robiła, aby wyrzucić inną balerinę z teatru albo jej nagabywanie Nikiego w różnych sprawach sprawiało, że ciężko się ją lubiło, bo często było to zbyt przesadzone. Do tego nigdy nie mogła pogodzi się z tym, że Rosjanie uważają ją za Polkę, kiedy ona siebie uważała za Rosjankę.

   Mimo to, że czasami ciężko jest polubić Matyldę, to z technicznego punktu spoglądając na książkę, to autorka bardzo dobrze się spisała, chociaż w niektóre fakty zmieniła, ale tutaj z pomocą przychodzi nam tłumaczka, która umieszcza wyjaśnienia. Książka jest świetnie napisana, lekkie pióro autorki sprawia, że całą historię szybko się czyta. Dlatego jeśli ktoś ma ochotę poznać rosyjską wersję dynastii Tudorów zachęcam do tej lektury.

"Od pięćdziesięciu lat siedzę z zamkniętymi oczami w swoim paryskim domu i żyję przeszłością, otoczona pamiątkami z dawnych petersburskich czasów."

Za możliwość poznania wspomnień Matyldy Krzesińskiej dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia

9 komentarzy:

  1. Póki co chyba dam sobie z nią spokój. Zbyt dużo książek czeka w kolejce. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że powieść ta jest beletrystyką i dlatego jeśli będę miała okazje przeczytać tę książkę to z całą pewnością skorzystam z niej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam wszelkiego rodzaju pamiętniki czy wspomnienia, nawet te beletrystyczne. O Mali K. do tej pory nic nie słyszałam, ale jej historia wydaje się być ciekawa, tym bardziej, że jest prawdziwa.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem jednak podziękuję tej książce, gdyż nie poczułam żadnego zainteresowania jej tematyką, dlatego nic na siłę...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej zachęciło mnie to, że książka opowiada o Rosji. Plusem jest też fakt, że przedstawiona w niej historia nie jest w całości zmyślona ;)) Chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie chciałabym przeczytać. Uwielbiam takie bohaterki, które nie są jednoznaczne i proste. Rzadko rozpatruję je w kategoriach lubienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kapitalna książka z fenomenalną okładką. Z przyjemnością ją przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.