czwartek, 9 sierpnia 2012

Spotkanie z samym sobą

Q. Ponadczasowa historia miłosna Evan Mandery
org. Q
wyd. SQN, 2012

"Chce stłumić śmiech, ale wcześniej zaraża nim mnie i druga połowa filmu upływa nam obojgu na próbach opanowania chichotu."

   Głównym bohaterem jest pisarz, który w kinie poznaje dziewczynę, która nazywa się Quentina Elizabeth Deveril, ale wszyscy na nią wołają Q. Od tego spotkania między nimi zaiskrzyło i oboje szykują się na wspólną przyszłość. Wszystko zaczyna się zmieniać, kiedy Evan idzie na spotkanie ze sobą z przyszłości, a ten zaczyna odwodzić go od decyzji bycia z miłością jego życia.

   Zanim w końcu zabrałam się za tę lekturę na wielu blogach czytałam recenzję do tej książki. W sumie nie wiedziałam czy mi przypadnie do gustu, bo zdania na jej temat były podzielone. Jedni uważali tę książkę za dno, a innym się bardzo podobało. Moje zdanie niestety też jest połowiczne, gdyż były momenty, które przypadły mi do gustu i takie przy których nudziłam się i czekałam tylko na ich koniec.

   Pomysł na fabułę był całkiem dobry. Połączenie romansu z science fiction. W nie tak odległej przyszłości będzie można podróżować w czasie i tak się dzieje właśnie z głównym bohaterem. Wielokrotnie spotyka swoje starsze-ja, aby wysłuchać jakie mają dla niego rady. Wszystko co doradzają mu jego ja z przyszłości ma go wyprowadzić na prostą, aby później jego życie było szczęśliwe. Niestety, nawet jeśli chcemy dla siebie dobrze, to nie oznacza, że tak się stanie. Po spełnieniu tego wszystkiego można powiedzieć, że nasz bohater wpadł z deszczu pod rynnę. Evan zamiast wszystko prostować popadał ze skrajności w skrajność. Co podczas czytania było tak irytujące, że z ledwością dawało się czytać.

   Ale żeby nie było tylko negatywnie na temat tej książki to są momenty, które naprawdę rozbawiły mnie do łez. Tutaj za przykład możemy podać scenę obiadu podczas Święta Dziękczynienia. Rozmowa jaka toczyła się między gośćmi była tak głupia, że aż śmieszna.
Poza tym możemy znaleźć tutaj także momenty smutne i wzruszające. Nie podam ich przykładów, ponieważ nie chcę spoilerować.

   Czy mogę z ręką na sercu polecić tę książkę. Niestety nie, bo mi tylko połowicznie się podobała. Wątek z podróżami w czasie został nadużyty i zaczął irytować, a historia miłosna zasługiwała na bardziej interesujące rozwinięcie. Jeśli ktoś myśli, że to coś podobnego do Zaklęci w czasie, to nawet niech nie sięga, gdyż czeka go ogromne rozczarowanie.

"Jak to jednak zwykle bywa z odkryciami naukowymi, nie sprawdzają się ani najlepsze, ani też najgorsze scenariusze."

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu SQN


4 komentarze:

  1. Brzmi obiecująco, może sama spróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytam,może być ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ktoś już recenzował tą książkę... Nie wiem, nie ważne :)
    Po głębszym zastanowieniu, zapoznaniu się i rozważeniu za i przeciw raczej po nią nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce. Tematyka mnie zaintrygowała, dlatego mimo niedociągnięć sięgnę po tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.